Ostatnie dni postanowiliśmy spędzić relaksacyjnie w Tbilisi i okolicach.
Przyjezdzamy koło 8mej naszym autobusikiem i znanymi juz szlakami wedrujemy do metra, metrem do centrum i do hostelu Miszy. Po intensywnych ostatnich dniach mamy ochote po prostu sie pobyczyc :) No ale nasza sala zbiorowa niestety nie jest juz tak malo zimna jak ostatnio. Teraz jest bardzo zimna (noca jakos do zera spadalo). No wiec cały hostelowy czas spedzamy na dole w sali glownej i kuchni. Cel na dzis to poszukiwanie poczty. Okazalo sie to nie latwe. W dodatku większość dnia padał śnieg z deszczem - zimno, bardzo zimno, marznąco zimno - chce na wybrzeze! :) Po wielu staraniach i zrobionych kilometrach znalezlismy poczte. Poczta jak nasza sprzed moze 50 laty. Ale ceny jak na naszej za 50 lat. Za znaczek na kartke do Europy zaplacimy prawie 8zł (4lari) słownie: osiem złotych. Jest to najdrozszy znaczek na kartke jaki widzialam (dla porownania: Z Nowej Zelandii 4zł, z Norwegii 6zł, z Kambodzy 3zł).Cena samej pocztowki od 1,80zł. Po za tym obawa bo znajomy ostrzegał że podobno z Armenii kartki dochodza a z Gruzji niekoniecznie. Zobaczymy :) Idziemy jeszcze do Raczy - tej miejscowej knajpki którą poprzednio polecił nam Misza. Ja tym razem jem smażone grzyby (tylko dlaczego one całe pływają w oleju?). Zasadniczo tłustego i słonego już mi wystarczy a to dwa słowa które jak dotąd kojarzą mi się z gruzińską kuchnią. Wracamy do hostelu i na dziś kończymy podboje okolic gdyż pogoda jest po prostu pod tytułem - nie wychodź pod żadnym pozorem. A i my mamy ochote poleniuchowac. Spotykamy sympatyczna grupe Polakow (Polacy dominuja w hostelu i caly czas jest ich tu mnostwo - zreszta nic dziwnego - hostel jest super, obsługa bardzo pomocna, no i szefem jest Polak - więc nasi chętnie przybywają po dobre wrażenia). Rozmawiamy więc sobie głownie z naszymi wieczorkiem.
Pokoje w hostelu maja nazwy okolicznych gor - nasz słusznie nazywa się Elbrus (zimnica) - jednak taki nasz wybor aby spac wlasnie tu i oszczedzic pare żelków (żelki to nasza nazwa na ich walutę, która nazywa się lari ale skrót jest GEL).