Geoblog.pl    gosiazlublina    Podróże    Gruzja    Niesamowity stop i znow ladujemy w gruzinskim domu
Zwiń mapę
2011
04
lis

Niesamowity stop i znow ladujemy w gruzinskim domu

 
Gruzja
Gruzja, Kutaisi
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 3275 km
 
Stajemy przy drodze i juz przygotowani do machania patrzymy co jedzie. A jedzie taksowka a za nia bus ale pelen (3 osoby na 3 miejscach) wiec nie machamy. Ale bus widzac nas z plecakami przy drodze zjezdza na pobocze i panowie patyja sie dokad chcemy jechac. I okazuje sie ze jada do Kutaisi czyli tam gdzie chcemy sie dostac. Jak sie okazuje Gruzinskie auto nie jest ograniczone iloscia miejsc siedzacych :) W czworke w scisku siedzimy na fotelach a jeden pan lezy sobie za siedzeniami. Zaraz pojawia sie wino, miejscowe pieczywko i ser. No wiec znow nie musimy isc do sklepu bo dobre ludki podstawiaja nam jedzonko pod nosy :) Jeden z panow ktory wyglada na szefa tego calego zamieszania (na pace jest 8 ton ziemniakow) pyta sie gdzie spimy. I na nasza odpowiedz ze w namiocie pan dzwoni do zony i mowi ze jedziemy do niego. No wiec po wielu godzinach drogi ladujemy w Kutaisi i po pana i po nas przyjezdza samochod ktory zawozi nas pod jego dom. Pan mieszka w bloku - obskurnym jak wiekszosc tutaj, wchodzi sie po klatce schodowej - tez obskurnej. Za to mieszkanie duze i wypasione. Po wejsciu pan przedstawia nam swoja zone. Patrzymy, a tam kobieta w srednim wieku z mina pod tytulem "jestem zla, jego rozszarpie a was wyrzuce". No dobrze -s taramy sie byc mili ale pani na poczatku nie okazuje zadnych ludzkich uczuc. Malo - po pojsciu do drugiego pokoju syszymy jak pani wydziera sie na meza. Ups - co my tu robimy? :D A jak na ironie pan przechodzi zaraz kolo nas i mowi probujac zrobic dobra mine do zlej gry: czujcie sie jak u siebie w domu. Na szczescie po dluzszej chwili siedzenia grzecznie i niewinnych usmiechow z naszej strony pani zagaduje do nas. No i atmosfera sie rozluznia. Chyba jej maz pierwszy raz taki numer wycial i chyba sie nie spytal tylko jej oswiadczyl przez telefon ze nas zaprosil. Zlosci przechodza i gdy ide wziac prysznic pani juz daje mi swoje pantofle, swoj szlafrok a potem suszarke do wlosow i zestaw walkow, lokowek i innych przyrzadow do wlosow ktore nawet nie wszystkie wiem do czego sluza. W zasadzie pani raczej nie ma kontaktu z obcokrajowcami bo nawet odkrecila nam prysznic i wyregulowala wode na wypadek jakbysmy nie mieli takich samych kranów w Polsce. Potem opowiadali nam o swojej corce i zadzwonili do niej aby z nami porozmawiala po angielsku. Bylo wesolo a na koniec dostalismy pokoj do spania.



Rano po sniadanku po pana i po nas przyjechalo auto i zostalismy odwiezieni na dworzec autobusowy i przez naszego gospodarza wsadzeni w busa (wlasnie odjezdzal ale udalo sie go jeszcze zatrzymac). Kierunek Zugdidi :) Ponad 2 godzinki w busiku a krajobraz zmienia sie niesamowicie. Dookola zielen, palmy i jeszcze wiecej przydroznych swin pasacych sie przy drogach :)
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (11)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedziła 18% świata (36 państw)
Zasoby: 295 wpisów295 79 komentarzy79 4489 zdjęć4489 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
10.01.2013 - 10.01.2013
 
 
26.10.2011 - 10.11.2011