Wstajemy razno razem z Nuria i ruszamy autobusem na dworzec kolejowy. Tam kupujemy bilet do Ayuthayi. Ayuthaya to historyczna stolica Tajlandii. Moglysmy wziac wycieczke ktora stargowalysmy do okolo 40zl ale postanowilysmy zrobic ta wycieczke po swojemu (oszczedzic nie oszczedzimy ale bedzie wesolo). Kupujemy bilet na najtanszy pociag na 3cia (najtansza) klase. Bilet na okolo 80km kosztuje nas 15B (jakies 1,3zl). Nie ma rezerwacji miejsc,nie ma klimatyzacji. Jest super goraco wiec dodatkowo wydaje na zimna wode ktora sprzedaja razem z mnostwem innych rzeczy sprzedawcy chodzacy w ta i spowrotem po pociagu. Dojezdzamy. Z dworca idzie sie jakies 100m na prom (bo historyczna czesc Ayuthayi lezy na wyspie). Po drodze zaczepia nas wlasciciel guesthousa i oferuje pokoj po 100B (9zl) dla Nurii. Nuria nie chce juz wracac do Bangkoku tylko chce zostac tu na noc. Pokoj jest ok wiec Nuria zrzuca plecak i idziemy na droga strione drogi do jednego z miejsc gdzie mozna wypozyczyc rower. Rowery sa calkiem dobre choc w pierwszym ktory chcialam wziac nie dzialaly hamulce. Pani przeciera nam super rozgrzane siodelka szmata z zimna woda. Placimy 40B od osoby (jakies 3,5zl) i ruszamy. Jezdzi sie calkiem fajnie choc po lewej stronie i trudno jechac po boku drogi gdyz co chwila sa tam zaparkowane samochody, tuk-tuki i mnostwo ulicznych straganow. Tak czy inaczej dajemy rade i jest to bardzo przyjemne. Pierwsza swiatynia lezy poza wyspa i nazywa sie Wat Yai Chai Monghon - wstep za darmo. Jest sliczna - stare kamienie i wiele posagow buddy ubranych w pomaranczowy material. W dodatku wielu buddw trzyma dary od ludzi - jedzonko, kwiaty i wode ze slomka w kubeczku. Potem jedziemy do kolejnej swiatyni - Wat Phanan Choeng (wstep 20B=ok 1,8zl) - jakze innej - w tej swiatyni na biezaco modla sie ludzie - wewnatrz piekny zloty posag buddy. Niesamowia jest ta atmosfera i sposoby modlitw. A potem przez wielki most wjezdzamy na wyspe. Najpierw swiatynia Wat Mahathat (wstep 50B=ok.4,5zl) - wielka, w duzej czesci sa to ruiny. Najwieksza atrakcja jest twarz buddy w drzewie. A tuz obok jest kolejna swiatynia Wat Rat Burana (wstep 50B=ok.4,5zl) - na srodku jest duza budowla - wchodzi sie na gore, a potem wchodzi z gory gleboko w dol do centrum budowli do grobowca. Potem jedziemy do swiatyni Wihan Phramonghon Bophit (wstep wolny) - znow "zywa" swiatynia ze zlotym budda i modlacymi sie ludzmi. A tuz obok jest swiatynia Wat Phra Si Sanphet i Ancient Palace - czyli wielkie wielkie ladne ruiny (wstep 50B=4,5zl). Niedaleko jest tez swiatynia Wat Lokayasutha (wstep wolny) - ruiny a wsrod nich wielki kamienny budda ubrany w pomaranczowe szaty, lezacy na swiezym powietrzu. I na koniec jedziemy jeszcze do jednej swiatyni lezacej poza wyspa - Wat Phu Khao Thong. Bardzo ladna, biala i na gorza wchodzi sie do srodka do miejsca modlitw. Wracamy, przeprawiamy sie promem przez rzeke (4B (35groszy) od osoby + 2B (18gr) za rower). Oddajemy rowery, jemy dobry obiadek i zegnamy sie z Nuria. Ja wracam pociagiem do Bangkoku i potem autobusem do Guesthousu.