Ostatni dzien w Bangkoku. Rano ide zwiedzac najwieksze tutejsze swiatynie. Najwieksza to Wat Phra Keo polaczona z Grand Palace. Wstp to 350B czyli jakies 32zl (dla Tajlandczykow za darmo jako ze serio sie tam modla). Cena jest warta tego co jest w srodku. Caly obszar jest przecudowny - ciezko to opisac - jak wrzuce zdjecia to choc czesciowo mozna bedzie zobaczyc. Chodze dookola i zachwycam sie - to jest na prawde niesamowite. Wewnatrz swiatyni posag szmaragdowego Buddy - caly otoczony zlotem i zlotymi przybraniami - niesamowicie to wyglada ale tu nie wolno robic zdjec. A potem ide do drugiej swiatyni tuz obok Wat Po (wstep 50B=ok 4,5zl). W srodku jest wielki leżący Budda (75 metrowy pozłacany posąg). A i teren dookola swiatyni jest magiczny i pelen rzezb, zlocen i zieleni. A potem promem plyne na druga strone rzeki do swiatyni Temple of Dawn. Kolejna fantastyczna swiatynia z widokiem na Bangkok z gory (wstep 50B=ok 4,5zl).
Popoludnie spedzam w miescie - zakupy (znow mnostwo fajnych bawelnianych ciuchow), internet, przygotowania do dalszej drogi. Idac ulica kolo 20tej spotykam bardzo sympatyczna Hiszpanke ktora wlasnie przyleciala do Bangkoku z Indii i szuka pokoju. Tak wiec zabieram ja do mojego hostelu a potem idziemy na miasto - rozmawiamy i jemy kolacje.
3.05.2010
Wstaje raniutko i czekam na mojego busa do Kambodzy. Ma byc o 7:30. Czekam 20minut wiecej i nic. W koncu pani z mojego hotelu mi pomaga i dzwoni do firmy, a potem do firmy busiarskiej. Kierowca nic po angielsku ale na szczescie daje do telefonu innego turyste i sie dogadujemy. Czemu nie wiedzial gdzie jest hotel? Kto to wie - w koncu umawiam sie 300m dalej na glownej ulicy i jest bez problemu. Dobry klimatyzowany busik i w droge :)