Ostatni poranek w Krabi :) Pakuje moj plecaczek i zostawiam go na dole w recepcji. Jade busikiem na plaze Ao Nang i stamtad biore lodz (80B czyli jakies 7zl w jedna strone) na plaze Railay. Plaza jest na stalym ladzie ale jest otoczona wysokimi skalami wiec jest dostepna jedynie z ladu. Cudowne miejsce. Co prawda jest to bardzo drogie miejsce i sa tu resorty w cenach 10 razy wyzszych niz normalnie, ale jest tu bajkowo. W dodatku ide na punkt widokowy ktory mnie totalnie czaruje. A wspinaczka do niego jest na prawde wspinaczka (bardzo stroma skala i lina). Jest tez sliczne miejsce tuz obok wysoko posrod skal, wsrod dzungli jest malutkie jezirko otoczone skalami - czarujace miejsce ale trzeba sie wspinac zwisajac na linach aby sie tam dostac. Ostatnia swietna kapiel w oceanie o temperaturze zupy i wracam lodzia do Ao Nang. A potem busikiem do Krabi. Tam odbieram moj plecaczek i czekam na autobus. Jako ze bilet turystycznym autobusem do Bangkoku kosztowal 35zl za 800km to sie nie zastanawialam. Najpierw maly mikrobusik odbiera mnie spod hotelu (caly bus dla mnie) i wiezie mnie na "punkt zbiorczy" w Krabi. Potem w 12 osob z plecakami pakuja nas w 9 osobowego busa i tak jedziemy jakies 1,5h. I tam jest kolejny punkt zbiorczy dla wszystkich turystow z poludnia. W sumie jako ze kilka osob jedzie w inne miejsca to jest nas niezmiennie 12 osob. I stad do Bangkoku jedziemy cala noc super wypasionym luksusowym, klimatyzowanym, 2pietrowym autokarem. W te 12 osob :) Zajmuje wiec tylne 5 siedzen i zasypiam :)