30.03.2010
Wychodze z domu Any i na piechotke ide na dworzec. Biore pociag do miasteczka Geeleng (jakies 80km, aby wydostac sie z miasta) za 6,4$ (okolo 16zl). Kupuje bilet i wbiegam do odjezdzajacego pociagu. A potem godzinka jazdy, szybki spacerek na wylotowke i juz mam pierwszego stopa. Sympatyczny Litwin (ktory tu mieszka) zabiera mnie 20km po drodze zabierajac napierwszy punkt z panoramka na Great Ocean Road. Great Ocean Road zdaniem wielu osob jest jednym z najpiekniejszych kawalkow wybrzeza Australii. Drugi moj stop jest bardzo ciekawy. Zabiera mnie pan jadacy ze swoja coreczka na wysypisko smieci. Dostaje miejsce na pace i z wiatrem we wlosach zajezdzam na wysypisko smieci. Ludzie sa bardzo ciekawi co robi dziewczyna z plecakiem na pace na wysypisku. Pan ktory wpuszcza autka koniecznie chce mi dac jakis prezent ale poza naklejka nie moze nic znalezc. Ogolnie jest to bardzo ciekawe doswiadczenie bo jest to takie recyclingowe wysypisko. A potem moj kierowca podwozi mnie do najblizszego miasteczka gdzie zaprasza na sok i ciasto z warzywkami. Potem kilka krotkich stopow dalej. Najciekawsza jest podwozka z ludzmi ze Sri Lanki i Malediwow - scisnieta razem z moim plecakiem na jednym siedzeniu staram sie cos widziec przez okno. I juz pod wieczor zabiera mnie super para ktora jedzie do konca Great Ocean Road. Tuz przed zachodem slonca odladamy slynne miejsce 12 Apostolow (takie skaly). Dowoza mnie do miasteczka na koncu drogi, ide na wylotowke, znajduje miejsce pod namiot. Dzis jest pelnia ksiezyca wiec jest bardzo jasno. I w chwili kiedy rozstawiam namiot podjezdza znow para ktora mnie tu przywiozla i mowia ze jesli chce moge jechac z nimi - 20km na polnoc stad mieszkaja rodzice chlopaka i jestem zaproszona na nocleg. Super :) Spedzam mily wieczor z moimi nowymi znajomymi - tata jest przesympatyczny i opowiada mi o trasie ktora chce przemierzyc w ciagu nastepnych dni. Jego hobby to jezdzenie po pystyni motorem poza glownymi szlakami. Mieszkaja w slicznym drewnianym domu posrod zieleni. Dostaje miejsce do spania na dywaniku przy kominku. Jako ze jest bardzo chlodny wieczor to mam napalone w kominku a za oknem widze tylko jasne od ksiezyca pola.
Tu jeszcze napisze o ciekawej rzeczy. W wielu miasteczkach w Australii raz do roku jest dzien kiedy wszyscy wynosza z domu to czego nie potrzebuja i sasiedzi moga to zabierac - super sprawa :)