W Krakowie zajęcia do 15tej, potem podjeżdżam do Jarka zostawić mu rzeczy z zajęć, idę przez stare miasto gdzie w ramach prima aprilisu nałożyli coś na głowę pomnikowi Mickiewicza, a poza tym po rynku i Floriańskiej krążą Free Hugs. Wymieniam złotówki na euro, robię zakupy na 3 dni w galerii i w drogę. Siedzę w autobusie na Balice, a za oknem szaleje zadymka śnieżna. Na Balicach wysiadam bynajmniej nie po to aby wziąć samolot, ale dlatego że Balice są bardzo blisko bramek na autostradzie w kierunku Katowic. Po pół godzince spacerku staję na bramkach. Sympatyczny pan ochroniarz bramek poucza mnie abym nie stała na asfalcie tylko na krawężniku lub na parkingu. Nie ma sprawy :) Zresztą po chwili już się zabieram ciężarówką w kierunku Wrocławia. Mój kierowca jedzie do Szwajcarii, a razem z nim jedzie dwóch innych – jeden do Lichtensteinu, a drugi właśnie do Eindhoven skąd mam lot za trzy dni. Ale ja po drodze mam jeszcze trochę planów. Kiedy robią pauzę w okolicach Opola przez cb-radio znajdują mi kolejną ciężarówkę którą zabieram się już na Bielany Wrocławskie. Tam pod Auchana przyjeżdża po mnie Emilia ze swoim tatą. U nich dziś nocuję :)