W mroźny styczniowy poranek w temperaturze -22 stopnie ruszam na stopa z Lublina. Po chwili zatrzymuje się człowiek jadący w przeciwnym kierunku z pytaniem czy... nie chcę rękawiczek :) A po dłuższej chwili którą przy tej temperaturze i wietrze daje się dobrze odczuć zatrzymuje się pan jadący do Nowego Sącza. Jadę z nim do Wojnicza, a stamtąd prawie zaraz zabiera mnie dziewczyna jadąca na krakowską Nową Hutę. Kilka przystanków tramwajem i jestem u Ani, która czeka na mnie z pyszną pizzą i szarlotką. Bartuś przyjechał wczoraj z Łodzi i w tym samym czasie odwiedza naszych znajomych Marka i Kasię. I wszyscy spotykamy się w herbaciarni Czajownia na Kazimierzu. Kilkoro naszych dobrych znajomych przyszło się z nami spotkać i po kilku godzinkach pojechaliśmy z Anią - naszą znajomą która własnie wróciła z Indii - do jej domku i tu nocujemy. Jutro rano tata Ani chce nas zawieźć na lotnisko i w drogę :)