Kiedy juz moj kierowca dojezdza do swojego punktu docelowego (jechal odwiedzic przyjaciela) to mowi ze posiedzi z nim ze 20 minut a ppotem zawiezie mne do Kuantan (ponad 100km). Wita sie z przyjacielem bardzo goracym usciskiem, rozmawiaja a potem jedziemy dalej. Robi sie ciemno. Po drodze moj kierowca zatrzymuje sie przy meczecie na 20 minut modlitwy. I jedziemy dalej. Moj kierowca mowi ze w Kuantan ma znajomego u ktorego moge przenocowac. I dodaje ze jesli chce to on moze `przenocowac` ze mna. I w tym momencie caly czar pryska - a jak dotad robil wrazenie doscporzadnego czlowieka. Mowie mu ze totalnie nie jestem zainteresowana ze przeciez mam meza i pokazuje mu cale moje oburzenie pomyslem. On przeprasza jak moze tlumaczac ze bardzo wiele Europejczykow przyjezdza do Malezji po to by szukac dobrej zabawy i latwego sekksu i bardzo, bardzo kilka razy przeprasza za taki pomysl. Tak czy inaczej kiedy dojezdzamy do Kuantan mysle raczej o hotelu. Moj kierowca tlumaczy mi jednak ze... dostane cale mieszkanie dla siebie. jego kolega z Kuantan mieszka na codzien z zona i dziecmi, a ma dodatkowe mieszkanie `aby odpoczywac` i zapraszac gosci. Poznaje jego znajomego. Nie mowi prawie nic po angelsku ale jest to bardzo sympatyczny czlowiek. Czestuje mnie czym moze - napoje, ciastka, owoce. Jest policjantem wiec daje mi poolicyjne broszurki po angielsku. W dodtaku uwelbia wloczyc sie po dzunlglii, ma caly sprzet campingowy. I rzeczywiscie moj kierowca wraca o siebie (przyjechal tu tylko aby mnie przywiezc), policjant wraca do swojego drugiego domu a ja mam mieszkanie tylko dla siebie. Na scianach arabskie napisy, mnostwo islamskich broszurek dookola. Spie takim pol snem.
19.04.2010
Rano przychodzi wlasciciel mieszkanie i zabiera mnie na dworzec autobusowy. Moj wczorajszy kierowca wiedzac gdzie chce dalej jechac dal mu pieniadze na bilet i przyazal mu zawiesc mnie rano na dworzec. Tak wiec dostaje w prezenie bilet na nastepne 500km. Dziekuje moim dobroczyncom na co slysze ze to nie im powinnam dziekowac - podziekuj Allahowi mowi policjant pokazujac pacem na niebo.