Autobusem dojezdzam na przejscie graniczne. Wysiadamy. Idziemy na szybka odprawe. Wsiadamy, jedziemy kilkaset metrow. szybka odprawa malezyjska (tu nie potrzebuje zadnej wizy). I jestesmy w Malezji tuz za granica jest miasto Johor. Wysiadam na dworcu. Mysle gdzie jechac. Wyberam miasteczko Mersing na wschodnim wybrzezu jako ze stamta odchozi prom na sliczna wyspe Tioman. Autobus kosztuje 11,5 Rm czyli okolo 10zl. Kiedy tam dojezdzam okolo 16:45 okazuje sie ze ostatni prom odplynal 15min temu. Prom kosztuje 35RM (okolo 32zl) w jedna strone. jako ze mam te drugie takie mejsce gdzie chce poplynac decyduje sie odpuscic ta wyspe. Ruszam dalej na stopa. Przygotowuje karteczke `Kuantan` czyli miasteczko oddalone o jakies 200km, wychodze na droge nie do konca wiedzac jak to bedzie tu w Malezji i... perwsze autko staje. W srodku Malezyjczyk mowi ze jedzie tylko do polowy drogi. Super :) I w dodatku mowi calkiem sporo po angielsku. Po drodze zatrzymuje sie w przydroznym sklepie i kupuje dla mnie ogromna kisc bananow, pomarancze, napoj.