I jestem przy autostradzie. Lapie na stopa ciezarowke do Zadaru. Kierowca zaprasza mnie na sok w knajpce po drodze i dojezdzam z nim do zjazdu na Zadar - i ostatnie 20km z pol Niemcami-pol Polakami :) I jestem w Zadarze :) Witaj kafejko internetowa :) W kafejce spotykam przesympatycznych Polakow z Irlandii. Daje im 2 male karty SD, a oni zapraszaja mnie do siebie ile razy tylko bede w Irlandii. Zagaduje mnie chlopak pracujacy w kafejce (Stipe) - po chwili okazuje sie ze tez jest podroznikiem, a po dwoch ze mam juz nocleg na dzisiejsza noc na przeslicznej wyspie na przeciwko Zadaru. Idziemy razem do miasta i Stipe pokazuje mi miasto. Super sa wodne organy - sa tak ulozone w brzegu ze naplywajaca woda za kazdym razem nadaje inne tony - w dodatku jest przesliczny zachod slonca :) Obok jest wielkie kolo na asfalcie symbolizujace slonce i malutkie symbolizujace planety. Po zmroku swieca one roznymi kolorani w rytm fal uderzajacych w organy, a ludie chodza po tym, siedza, leza, tancza. Wracamy do kafejki gdzie Stipe ma jeszcze troszke robotki a ja dostaje darmowa porcje internetu :) I promem o polnocy plyniemy na sasiednia wype. Stipe mieszka w wiosce o nazwie Preko. O 1szej jestesmy u niego w domku - spania mam niewiele bo z samego rana chce wracac do Zadaru. Noc jest bardzo goraca a dookola kraza komary - i co tu wybrac - gotowac sie w spiworze czy dac sie pogryzc - moze to i dobrze ze spie tylko 3 godzinki :P
29.07.2008
Rano pobudka i wedruje na prom :) Z keji ogladam sliczny wschod slonca nad Velebitem po drugiej stronie.
W zadarze siadam przy grajacych organach i spotykam swietna Kanadyjke mieszkajaca w Berlinie. Rozmawiamy z godzinke a potem ja wedruje dalej.