Na 3 stopy docieram juz do doliny z ktorej bede wychodzic na Triglav. Po drodze jest sliczny wodospad Perecznik. Bardzo wysoki i jest sciezka ktora mozna wejsc za wodospad :) 12:30 zaczynam podejscie. Pogoda jest w kratke - chwilami slance, chwilami pada. Jak sie potem okazalo wybralam sobie jedna z najtrudniejszych drog. Duzo lancuchow, klamer, przepasci. Ale jakie widoczki :) Na przeleczy doganiam grupe Slowakow i ide z nimi do schroniska. Schronisko jak i wiekszosc dookola kosztuje 20 euro za nocleg w pokoju wieloosobowym i 1,6 euro za pyszna herbatke z syropem owocowym. Jestem tak ymeczona ze troszke siedze ze Slowakami w cieplej kuchni (na gorze temperatura otoczenia czyli jakies zero) i ide spac owijajac sie w spiworek i koce.
23.07.2008
Rano szybkie sniadanko, wygladam przez swoje okno na Triglav i razem ze Slowakami ruszamy w gore. Jest pochmurnie ale nie pada. Za to wieje bardzo silny, lodowaty wiatr. Po godzinie dochodzimy do wyzszego schroniska (ponad 2500, bardzo fajny wysokogorski klimacik), herbatka z syropem i ruszamy na szczyt. Wiatr jest taki ze ledwo mozemy ustac na nogach. I jest niesamowicie lodowaty. Jest prawie pionowo pod gore. Mimo to troszke ludzi dzis wybralo sie na szczyt. Dobrze ze sa solidne zabezpieczenia to wiatr nas nie zwiewa :) Po drodze pada snieg, duzo jest jeszcze lodu wsrod skal. Ale widoczki - przecudowne :) Mam rece tak skostniale ze od jednej Slowaczki dostaje rekawiczki (tak na zawsze) bo ona wziela dwie pary. No i w koncu szczyt :) 2864m. npm - najwyzszy szczyt Alp Slovenskich - jupppi :) Zdjecie z plakatem wgorowym, pozegnanie ze Slowakami ktorzy schodza inna droga i przez Maly Triglav ruszam w kierunku Bohnijskiego Jeziora. Do pokonania mam ponad 2100m w pionie (po ponad 700m podejscia). Po drodze widze ze 2 swistaczki. Kiedy dochodze do granicy lasu zaczyna padac - chyba ktos wyczarowal dla mnie ta pogode :)