Ale by bylo fajnie jakby zabral nas ktos niedosc ze do Girony to jeszcze po paru godzinkach nad morze. Brzmi to nierealnie ale pomarzyc zawsze mozna. czwarte autko ktore sie zatrzymalo jedzie do Girony. To profesor z miejscowego uniwersytetu - zabiera nas do samego centrum, a poza tym zabiera autkiem nasze plecaki i wieczorkiem obiecuje nas zawiezc nad morze - o rety - tylko patrzec jak spelniaja sie marzenia :)
Idziemy na spacer po Gironie. Jest cieplutko i wszystko jest oswietlone pieknym sloneczkiem :) Chodzimy po starowce, zachwycamy sie katedra i cudowna panorama na miasto i gory z murow miejskich. I na koniec splnienie marzen z dziecinstwa - muzem-miasto domkow dla lalek :)
Spotykamy sie z profesorem, ale okazuje sie ze cos mu wypadlo i ma czas aby wywiezc nas tylko na wylotowke - super :) A tam robimy karteczke ¨morze¨ i po chwili zabiera nas czlowiek do polowy drogi. Rozmawiamy z nim lamanym wloskim i hiszpanskim. Alez jest zabawnie :)