No więc zacznijmy od tego że mamy ostatni dzień marca i właśnie dziś na pobliskiej przełęczy na Lubomierzu było tyle śniegu na drodze ile nie widziałam ani razu tej zimy. Ciężarówki stały ślizgając się po drodze i nie mogąc podjechać (co też się tej zimy jeszcze nie widziałam aby się zdarzyło). A w Krakowie padał deszcz, wiał przeraźliwie zimny wiatr i paluszki mi odmarzały jak łapałam stopa do domu.
No więc w związku z tym trzeba by trochę słońca do Polski przytaszczyć. Jak? Najlepiej napakować do plecaka i przywieźć na stopa ze sobą. Albo wysłać poleconym jak już gdzieś je znajdę :) :) :) Trzymajcie kciuki - jutro ruszam na poszukiwania.... znaczy najpierw ruszam jak co weekend na zajęcia do Krakowa, a potem... :) :) :)
1 kwietnia
Wstaję rano i patrzę przez okno – śnieg, biało, zimno. Wychodzę – ze 20cm napadało. Jedziemy razem z Jarkiem i jego kolegą do Krakowa – wszyscy na zajęcia choć ja już z plecakiem :)