Geoblog.pl    gosiazlublina    Podróże    Nowa Zelandia, Australia i Azja pd-wsch    W poszukiwaniu wodostopa... choc i tak skonczylismy na promie :D
Zwiń mapę
2010
23
lut

W poszukiwaniu wodostopa... choc i tak skonczylismy na promie :D

 
Nowa Zelandia
Nowa Zelandia, Picton
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 23024 km
 
Wstajemy rano i wracamy na droge. Chyba nasze rekordowe czekanie na stopa w Nowej Zelandii - prawie poltorej godziny. Maly ruch, w wiekszosci ciezarowki. Kolo 8mej nagle ku mojemu najwiekszemu zdziwieniu hamuje wlasnie jedna z ciezarowek. Wskakujemy do srodka. Alez tu malo miejsca. Kierowca nie ma takiego wypasu jak w Polsce ze ma 2 lozka za siedzeniami ale rozklada cos miedzy fotelami i tak spi. Zreszta nic dziwnego jak w Nowej Zelandii najdluzsze trasy to 2 dniowe. Alez fajnie jest siedziec w ciezarowce po lewej stronie :) Widoczki sa fantastyczne - chyba w calej Nowej Zelandii nie ma niewidokowej drogi :) Jedziemy najpierw przez gorskie przelecze a potem nad brzegiem oceanu. Z okien ciezarowki ogladamy wylegujace sie na kamieniach foki. No i po kilku godzinach dojezdzamy do Picton czyli malej miejscowosci wsrod polnocnych fjordzikow skad odplywa prom na polnocna wyspe. Mimo ze mamy prom doslownie za pol godziny decydujemy sie zostac w Picton i sprobowac wodostopu. Znajdujemy marine,chodzimy sobie po niej. Niestety jedyne lodki gotowe do wyplyniecia to statki wycieczkowe po sasiednich wysepkach. Wiekszosc prywatnych motorowek i jachcikow spi jakby snem zimowym. Na moze 2 jachtach kreca sie ludzie ale wyblada bardziej jakby dopiero przyplyneli niz wyplywali. Slyszelismy o kilku osobach ktore dostaly sie na stopa z wyspy na wyspe ale za kazdym razem z polnocnej na poludniowa. W ta strone jest chyba znacznie latwiej jako ze na polnocnej jest jeden duzy port Wellington ktory jest w zatoce i malo co jesli cokolwiek cumuje gdzie indziej ze wzgledu na ksztalt tej czesci wyspy i silne wiatry. Tak wiec wszystko co wyplywa jest 'w kupie'. A tu duzo malych porcikow polozonych w fjordach i zatokach, duzo ludzi plywajacych tylko miedzy zatoczkami i wysepkami. Prad ktory plynie miedzy wyspa polnocna a poludniowa jest jednym z silniejszych na swiecie wiec byle czym i przy zlej pogodzie wogole sie nie wyplywa. Tak wiec jako ze nie chce nam sie czekac kilku dni w oczekiwaniu na wodostopa to plyniemy sobie po burzujsku promem.

Jakby sie ktos wybieral: sa 2 linie promowe - Interislander i Blubridge. Blubridge jest 3 razy dziennie. Kosztuje 50$ od osoby. Jego zaleta jest to ze doplywa prawie do centrum Wellingtonu. Interislander jest bardziej znany (wszedzie widac jego reklamy), plywa czesciej - w sezonie 6 razy dziennie, kosztuje 46$ od osoby na 4 z rejsow a na dwa (o 10tej i o 13tej) 53$ od osoby. Doplywa jakies 2km od centrum,autobus do centrum kosztuje 2$, na piechote mozna spokojnie dojsc przez dzielnice przemyslowo-portowa.

Wsiadamy na prom za 46$ (czyli niecale 100zl) od lebka. Co jest innego niz na naszych europejskich promach: bagaz nadaje sie doslownie jak na lotnisku, a po przyplynieciu odbiera sie go na identycznych ruchomych tasmach jak na lotniskach :)
Pierwsza godzina plyniecia jest przez fjordy. Jakie cudowne widoczki - wow :) Mnostwo cypelkow, wysepek, woda o bajkowym kolorze, klify. Jest slicznie. A potem wyplywamy na otwarty ocean i niezle kiwa nawet takim duzym promem.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (21)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedziła 18% świata (36 państw)
Zasoby: 295 wpisów295 79 komentarzy79 4489 zdjęć4489 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
10.01.2013 - 10.01.2013
 
 
26.10.2011 - 10.11.2011