Dojezdzamy do Dunedinu. Jedzonko w tureckiej restauracji, sklep z ciuchami, internet :)
A po poludniu spotykamy sie z Asia i Philem u ktorych zatrzymujemy sie na noc. Asia jest z Polski a Phil ze Szkocji i przeniesli sie tu na 3 lata jako ze Asia robi tu doktorat. Rozmawia nam sie super do poznej nocki :)
20.02.2010
Rano po sniadanku ruszamy na plaze z tunelem. Miejsc jst magiczne. Otoz wsrod klifow jest sliczna plaza - niegdys bez dostepu. Ponoc pewien bogaty czlowiek wiele lat temu wydrazyl tunel aby miec ta plaze jako prywatna plaze dla swojej rodziny. Smutna strona tej historii jest taka ze podczas pierwszej wizyty calej roziny na tej plazy utonela jego corka.
Miejsce jest jak z bajki. Ale najwiksza niespodzianka dla nas jest ze w jednej z grot czeka na nas maly pingwinek. Obserwujemy z daleka jak wychodzi, pluska sie w falach - jest tak malutki ze az mniejszy od chodzacych obok mew.
A potem wracamy stopem do centrum - zabiera nas we czworke swietna starsza pani ktora nadraia duzo aby nas zawiezc tam gdzie chcemy. Po poludniu Asia przygotowuje jedne z lepszych pierogow jaki kiedykolwiek jadlam a Bartus robi super placki ziemniaczane - pycha :) No i czas sie pozegnac - nie chce nam sie jechac dalej tak fajnie jest u Asi i Phila ale umowilismy sie na wieczor z kolejnym naszym hostem. Tak wiec drylujemy na piechotke przez miasto i stajemy na wylotowce gdzie juz jest jeden stopowicz. Tu to kierowcy sie bija o stopowiczow. wszyscy zabieramy sie w przeciagu 5 minut. Nikt tu nie mowi ze stop jest niebezpieczny. Nas zabiera sympatyczna pani ktora jedzie az za Christchurch - wlasnie zawiozla dwojke swoich dzieci na studia jako ze jutro zaczyna sie nowy rok akademicki. Mowi nam ze jak bedziemy w jej okolicach to zaprasza do siebie :)