Jest juz mocno pod wieczor, ruch na drodze maly i wlasnie wtedy zatrzymuje sie dla nas Adeline - urocza Francuzka ktora wita nas promiennym usmiechem. Podrozuje sama - wypozyczyla male osobowe autko w ktorym spi co noc. Ruszamy dalej razem. Zatrzymujemy sie po drodze i idziemy do wodospadow. Przy kolejnym wodospadzie jest juz ciemno, troche pada wiec jako ze po drugiej stronie drogi jest troche miejsca na autko i namiot to zostajemy tu na noc.
13.02.2010
Cala noc pada mocny deszcz i teraz czujemy skutki wziecia lzejszego o 1,5 kg namiotu. Ciasno, wszystkie scianki mokre przylegaja do nas, a po kilku godzinach nasiaka podloga. No ale jakos sie wyspalismy. Ruszamy dalej. Po drodze zatrzymujemy sie na spacerki i panoramki. Wkrotce wjezdzamy w przepiekna kraine niebieskich jezior, zlotych lak i zielonych gor. Jest cudnie i nawet nie wiem kiedy przestalo padac, a niebo stalo sie niebieskie. Wkrotce dojezdzamy do Wanaki. Turystyczne miasteczko slicznie polozone wsrod gor nad jeziorem. Robimy zakupy i idziemy na 2 godzinny spacer szlakiem nazywanym Iron Track z widokiem z gory na Wanake, jeziora i gory. Jest niesamowicie goraco wiec marzymy o kapieli w jeziorze - marzenia sie spelniaja po zejsciu do miasteczka :) Woda jest cudowna a gdzienie spojrzec mamy cudny widoczek na zielone gory dookola. Suszymy na plazy namiot, spiwory, karimaty. A potem w dalsza droge. Malownicza trasa przez Cardrone jedziemy do Queenstown.