Dojezdzam do glownej drogi i Stad mam 17 km i ponad 1000m w pionie do schroniska Alan. Droga pusciutka. Chyba jezdzi tu tylko kilka autek dziennie. Wyglada na to ze bede w schronisku kolo polnocy. Ale jakie mam widoczki - wyspy wygladaja cudownie, a ja wznosze sie coraz wyzej i wyzej ponad nimi :) I w jakiejs 1/5 drogi - slysze autko - i zatrzymuje sie - rodzinka z 3ka dzieci. Dzieciaki siadaja sobie na kolanach i jest miejsce dla mnie. To miejscowi i zdecydowali sie zawiezc mnie do schroniska :) Zachwalaja naszego Papieza. Sa przesympatyczni, a moj chorwacki jest coraz lepszy :P
No i o 19tej jestem pod schroniskiem. Nocleg za jakies 40zl. Plus 15zl wstep do Parku Narodowego Velebit. No dobra... to ponoc tanio tutaj :P
Schronisko prowadzi przesympatyczny starszy czlowiek i akurat odwiedzil go syn i kuzyn. Jestem zaproszona na paliczinke (nalesniki) z dzemem. Im sie spodobala nazwa nalesniki i caly wieczor tak je nazywali. Milutki wieczor z super ludzmi w drewnianej chatce :) Mam sliczny pokoik na gorze - tylko dla siebie :)
28.07.2008
Wstaje po 6tej, ´wszystkiego dobrego´ na droge od starszego pana i ruszam na szlak :)
Droga wiedzie przez las i laki, duzo wapiennych skal dookola - gorki podobne do Pienin lub Malej Fatry. Wedruje sobie miedzy 1500 a 1700. W polowie drogi schron. I po 5ciu godzinach dochodze do schroniska Zawizan - a stamtad cudowny widok na wyspy: wow, wow, wow! :) Pod schroniskiem lapie stopa w dol. Ojciec wlasnie przywiozl dzieci na wedrowke po gorach i wraca w dol. Po drodze zaprasza mnie na obiad, a na koniec dostaje od niego chleb i czapeczke :)