Droga jest przepiekna a gory dookola wprost cudowne. I potem docieramy do Malagi - i tu zaczyna sie przygoda stopowa dnia dzisiejszego. W planie mamy Gibraltar i Tarife ale jak sie okazuje nie dane nam bylo nic wiecej poza zobaczeniem z daleka slicznej skaly Gibraltaru. Od Malagi razy stoimy w roznych miejscach po godzinie i nasze stopy sa miejscowe, jezdzace bocznymi drogami, na zlosc zapraszajace nas na kawe lub chcace pokazywac nam miasta po drodze. O zmroku ruszamy z okolic Gibraltaru do Sevilli gdzie czeka na nas Carlos. I okazuje sie ze mozna jechac a80km autostrada przez 6 godzin i nie dojechac. Gdy w koncu przed polnoca ladujemy 25km od Sevilli w jakiejs strefie przemyslowej Carlos wyjezdza po nas i przywozi nas do domu. I jak tu wytlumaczyc ze my mamy szczescie do stopa? :P
A tego dnia mialysmy juz tak szalone karteczki stopowe jak: Przynosimy szczescie, kochamy Hiszpanie, Tokio... W domku Carlosa jemy pyszny przygotowany przez nich obiadek, rozmawiamy do 3ciej i lecimy spac :)
2.12.2008
Rano wstajemy i idziemy na zwiedzanie Sevilli. Jest piekny sloneczny dzien. Ogladamy sliczna katedre i idziemy do Alcazar - to przesliczny palac z ogrodami z mnostwem arabskich wzorkow ktore ja poprostu uwielbiam. A potem spacerek po waskich uliczkach starego miasta i na konice Plaza de Espania - sliczne miejsce - jest cieplutko - wygrzewamy sie prawie godzinke w popoludniowym sloncu. Potem wracamy i wieczorem robimy u Carlosa ¨pierogi party¨ - gotujemy niesamowita ilosc pierogow z warzywami :) Poznajemy kilkoro nowych sympatycznych ludzi. I tak sobie rozmawiamy do pozna :)
3.12.2008
Wstajemy rano i idziemy na wylotowke. Plan na dzis: Sevilla-Cordoba-Sevilla :)