Potem jeszcze nie wyciagnelysmy kciuka a juz stoi autko - dokad? Montornes del Valles. Dziewczyna z synem jedzie tylko do polowy drogi ale stwierdza ze odwiezie nas na miejsce. No i jestesmy :) Szukamy ulicy wskazanej przez Paula - ktory ma nas tu goscic. Pytamy sie chyba z 10 osob ale nikt nie zna wskazanej ulicy (misteczko 7tys ludzi). Dwie soby nawet dzwonia po znajomych aby nam pomoc. W koncu radza abysmy poszli na policje i sie spytali bo tam znaja wszystkie ulice. Policjant stwierdza ze takiej ulicy nie ma w Montornes. Zrezygnowane dzwonimy do Paula ktory przyjezdza po nas. I okazuje sie ze ta ulica jest na normalnym planie miasta :) Paul razem z 3ma kolegami (ekipa ¨No worries¨) maja tu duuuuza wille (z basenem i kortem tenisowym) i w lecie robia 3 dniowe turnusy (po 185euro) z zakwaterowaniem, wyzywieniem, 1 dzien zwiedzanie Barcelony i dwa okolic (Pireneje, morze). A jak nie ma gosci to gosci couchsurferow (jak sie okazalo srednio po 10 kazdej nocy :) ). I dla kazdego ma lozko :) Spimy w 6osobowym pokoju z lazienka. A lazienka jest na miare hotelu 5gwiazdkowego :) Idizemy sobie na popoludniowy spacer, bo zaraz za domem Paula jest park narodowy - wchodzimy w 20 minut na gore z ktorej sa ruiny zamku i jest przecudowny widok daleko, daleko. ¨W dole maly caly swiat jest malo wart¨ a my chloniemy spokoj, cieplo popoludniowego slonka i cisze. Schodzimy w promyczkach zachodzacego slonca. Po drodze znajdujemy drzewo ze smiesznymi owocami ktore zostaly przez nas nazwane dzikimi poziomkami (ale rosna na drzewach). Schodzimy na dol i chcemy sie dowiedziec co to jest i czy jest jadalne (juz po fakcie zjedzenia ich =P). Do dzis nie wiemy czy sa jadalne ale humor mialysmy wysmienity tego wieczora wiec jedyne dzialanie jakie moga miec to przyosic ludziom radosc :) Wieczorkiem jemy wszyscy pyszne jedzonko przygotowane przez ekipke willowa. Jest super klimacik - swieczuchy, winko i slol pelen usmiechnietych ludzi :) Paul gra na gitarze (swietnie spiewa!) i na zmiane sluchamy i rozmawiamy. Takie ¨party¨ to mi sie podoba :)
23.11.2008
Budze sie w nocy - ciemno, a mi sie juz nie chce spac. Dziwne - poszlam spac przed druga. Ide do lazienki a tam jakos jasniej - patrze na zegarek: o rany! po 9tej! Jak sie okazalo w nocy dziewczyny zaslonily okno tak ze teraz jest absolutna ciemnosc :) Schodze na dol a tam Paul juz zaczal szykowac nalesniki. Nalesniki i szampan - co tydzien w niedziele rano Paul przyrzadza takie smakolyki dla gosci (a nalesnikow robi wtedy kolo 100). Jemy sniadanko i ruszamy do Barcelony.