Zostajemy wysadzeni tuz pod informacja turystyczna 5 minut przed jej zamknieciem :) Udaje nam sie jeszcze wejsc i kupic mape parku Narodowego Kosciuszko bo tam chcemy sie wybrac nastepnego dnia. I idziemy na piechotke do domku gdzie mieszka Sophia. Sophia razem ze swoja siostra Ana byly u nas w Krakowie, Bartek zabral je na Babia Gore, odwiedzaly tez Jurka w Bystrej. A dzis my odwiedzamy Sophie w Canberze (Ana jest w Melbourne i tez sie wkrotce spotkamy). Sophia wynajmuje domek razem z 3ka wspollokatorow. Razem z jednym ze swoich wspolokatorow zabiera nas na uniwersytet na darmowy internet (Bartus chcial sprawdzic czy wszystko ok z jego biletem do Polski) a potem na pobliska gore skad roztacza sie sliczny widok na cala Canberre. Canbera jest stolica Australii i jest szcztucznie zbudowanym miastem (nie mogli sie dogadac czy stolica ma byc w Sydney czy w Melbourne i zbudowali miasto na stolice posrodku). Przez to jest malym miastem (300tys a nie 4 czy 5 mln jak Melbourne czy Sydney) i jest bardzo zielona. Mnostwo parkow, bardzo fajnie zaprojektowane osiedla domkow i centrum. O zmroku jadac przez miasto widzimy kilka skaczacych kangurow. Duzo ich tutaj - w dzien raczej sobie odpoczywaja a nie skacza jedynie widac rozjechane kangury na drodze. Australijczycy traktuja je jak kroliki - jest ich tak duzo. Wracamy do domku i dzis wieczorkiem jest male spotkanko z jedzonkiem u Sophii w domku. Poznajemy kilka fajnych osob. Sophia kiedy byla w Polsce polubila polskie jedzonko i w Melbourne znalazla polski sklep wiec ma w domku np Powidla Sliwkowe - w orginalnych sloikach, jedynie z nalepka po angielsku co to jest i ze sprowadzone z Polski.
26.03.2010
Rano Sophia odwozi nas na wylotowke. Jedziemy na poludnie. Pierwszy stop 15km, drugi 60km i siedzimy i czekamy na kolejny.